Obydwa gatunki posługują się słowem i obrazem, w obydwóch występuje wybijająca się wyraźnie narracja. Gdzie zatem kończy się komiks, a zaczyna powieść graficzna?
Świat polskiego komiksu jest raczej hermetyczny, choć sama forma bywa inspirująca. Polska nauka nie tylko zajmuje się komiksem jako zjawiskiem kultury popularnej, by wspomnieć publikacje Jerzego Szyłaka (literaturoznawcy i scenarzysty komiksowego) czy Matyldy Sęk-Iwanek, ale sam staje się nośnikiem naukowych treści. Tak, jak miało to miejsce w przypadku komiksów naukowych Instytutu Biologii Ssaków w Białowieży, które kilka lat temu w pewien sposób zrewolucjonizowały podejście do akademickich treści.
Ten uczelniany poniekąd kontekst znalazł się tutaj nieprzypadkowo, bo właśnie pod naukową lupę weźmiemy dziś komiksy. Dość często myli się je bowiem – ewentualnie używa pojęć zamiennie – z powieścią graficzną. Tymczasem są to dwa nieco inne gatunki, choć niewątpliwie sporo je łączy, stąd też zapewne niejaka trudność z ich rozróżnianiem. To, co dla obu gatunków pozostaje wspólne, to odniesienia do form narracyjnych, opowiadających historię za pomocą słów i obrazów. Nie są one jednak tożsame, choć różnica jest, trzeba przyznać, dość subtelna – w szczególności dla osób, które nie zajmują się badaniem literatury, także tej popularnej.
Dla scenarzysty komiksowego te rozbieżności nie są jednak trudne do wychwycenia. Żeby je dostrzec, warto na twórczość nurtu popularnego spojrzeć nieco bardziej globalnie. Bo choć obydwa gatunki są formą narracji sekwencyjnej, a fabułę przedstawia się w nich za pomocą paneli (zwanych czasem zapożyczeniem z fotografii „kadrami”), zawierających obrazy i dialogi bądź teksty zapisane w dymkach, istnieje między nimi jedna znacząca różnica: fabuła. Komiks tę fabułę ma mniej skomplikowaną, na tyle, że pozwala na podział na odcinki. Bo komiks, bez względu na to, czy stanowi całość jako opowiadanie, czy też jest częścią serialu, daje się publikować w odcinkach, a kadry mimo tego śmiało prowadzą przez fabułę. Do takich serii należą na przykład „Spider-Man”, „Batman” czy „Asterix i Obelix”.
Powieść graficzną natomiast można określić jako bardziej rozbudowaną formę komiksu, która pod względem rozmiaru i złożoności fabuły przypomina tradycyjną powieść. Rozbudowane postaci, skomplikowana fabuła, podnoszone tematy, dłuższe narracje – to wyraźny sygnał, że mimo mylącej obrazkowej formy, mamy do czynienia z powieścią graficzną. Takie powieści, w przeciwieństwie do komiksów, wydaje się zazwyczaj jako samodzielne książki, z własną historią powstania. Złożoność fabuły i wielowymiarowość postaci nie pozwalają na publikację opowieści w odcinkach. Za przykład niech posłuży sztandarowy „Maus” Arta Spiegelmana czy „Sandman” Neila Gaimana.
Gdyby przyszło te wynurzenia podsumować, nasuwa się myśl, że zarówno komiks, jak i powieść graficzna mają wiele punktów wspólnych, do których należy przede wszystkim narracyjna forma i budowa świata przedstawionego za pomocą tekstów i obrazów. Powieść graficzna jest jednak znacznie bardziej rozbudowana, jej postaci wielowymiarowe, a fabuła na tyle złożona, że wymaga dłuższych treści i obszerniejszej formy literackiej. Z tego też powodu powieści literackie to samodzielne wydawnictwa, realizowane w formie książki, w której jednak historia wciąż opowiadana jest za pomocą obrazów i dymków z wypowiedziami czy dialogami.
Niektórzy twierdzą, że powieść graficzna to bardziej rozbudowana forma komiksu, tutaj jednak zaleca się pewną ostrożność w nazewnictwie. Skłonni jesteśmy raczej uznać, że powieść graficzna stosuje te same formy artystycznego wyrazu, co komiks, poruszając się na pograniczu świata epiki i obrazu.