Współpraca: Artur Biernacki
Publikacja: Relax nr 43 (09.2023)
Recenzja: Dwa światy: Czarownica
Średniowieczne miasta i wioski, seria brutalnych morderstw, rozwścieczony tłum, czarownica i krwiożercze nimfy. Tak w dużym skrócie można podsumować „Czarownicę”, którą stworzył duet Karol Weber i Artur Biernacki.
W tę historię scenarzysta, Weber, wplata sporo znanych literaturze motywów, ale ogrywa je w nietuzinkowy sposób. Jest więc legenda/opowieść o dobrym królu, który – odwrotnie niż Piast Kołodziej – ze stanu dworskiego stał się chłopem i zamieszkał pośród dawnych podwładnych. Już postać króla, choć epizodyczna, jest niejednoznaczna – oddaje bowiem królestwo bez walki, aby ratować życie najbliższych, co, powiedzielibyśmy, godne jest ojca rodziny, a niegodne króla. Bawi się więc autor postaciami, a ukazując cały wachlarz barwnych postaci, dba o ich wielowymiarowość. Niech za przykład posłuży jeździec Orin, który zdaje się być bohaterem o czystych intencjach, a, jak się okazuje, i on ma swoje ciemniejsze strony, z wplątaniem w trójkąt miłosny włącznie. Mamy też sołtysa, który przecież z oddaniem opiekuje się swoją wioską, a jednak…
Do fabuły Weber wplata tym razem istoty z pogranicza światów: mityczne, może legendarne, na czele z tytułową Czarownicą. To wszystko sprawia, że klimat opowieści jest taki, jakiego oczekujemy od podróży w czasie do średniowiecza: sacrum miesza się z profanum, żywa jest wiara w czarodziejskie moce, a jednocześnie po lasach krążą niebezpieczne stworzenia rodem ze słowiańskich bestiariuszy.
Nie brakuje w tej opowieści znanych z historii fałszywych oskarżeń, jest też oczywiście wybawca na koniu (niekoniecznie białym), ale to, co zwraca uwagę, to zawiła fabuła oparta na rodzinnych powiązaniach. To natomiast świadczy o tym, że scenarzysta przemyślał historię, rozplanował ją i stworzył pełne postaci z rysem charakterologicznym.
Doskonale w klimacie średniowiecznej opowieści z motywami fantastycznymi zagrał tutaj duet z rysownikiem Arturem Biernackim. Styl artysty, jego mocna kreska, realistyczny, a zarazem nieoczywisty styl, świetnie sprawdzają się w tej mrocznej historii. W szczególności kadry, w których ukazuje zimowe plenery, robią niesamowite wrażenie – Biernacki bardzo dobrze operuje cieniami, dzięki czemu okryta śniegiem wioska przypomina najlepsze malarskie pejzaże.
Choćby dla tych artystycznych przyjemności warto sięgnąć po „Czarownicę”. Warto też dlatego, że uniwersum „Dwóch światów” to dobrze przemyślana i ciekawa fabularnie historia.
MK