Uwolnienie KsiężniczkiUwolnienie KsiężniczkiUwolnienie KsiężniczkiUwolnienie Księżniczki
  • O mnie
    • Prasa
  • Scenarzysta komiksowy
  • Moje publikacje
  • Oferta
  • Komiksy
    • Komiks reklamowy
    • Komiks historyczny
    • Komiks korporacyjny
    • Komiks społeczny
    • Komiks edukacyjny
    • Komiks biograficzny
    • Komiks okolicznościowy
    • Komiks wewnętrzny
    • Komiks instytucjonalny
  • Blog
  • Kontakt
  • Wersja Angielska
✕
Zeszyty Komiksowe 37 - Horrory okładka
Więźniarka
Relax 46 okładka specjalna
Tajemnice
Relax 46 okładka główna uwolnienie księżniczki Karol Weber gedeon uwolnienie księżniczki s 1 Karol Weber gedeon uwolnienie księżniczki s 2 Karol Weber gedeon uwolnienie księżniczki s 4 Karol Weber gedeon

Tytuł: Uwolnienie Księżniczki

Współpraca: Gedeon

Publikacja: Relax nr 46 (06.2024)

"Postać z tych komiksów też żyje, jest prawdziwa. Tak samo jak Ty, czy ja. Kiedyś, przypadkiem go spotkałam i zostaliśmy przyjaciółmi."

 

Stowarzyszenie umarłych poetów – wersja 2.0.
Recenzja „Uwolnienia Księżniczki”.

 

Karol Weber zdążył przyzwyczaić czytelników do plot twistów, ale takiej skali zawirowań nie było dotąd nawet w jego historiach. Kiedy w kulminacyjnej scenie mnożą się postaci z różnych wymiarów, pomyślałam sobie: wstrzymaj konie, Weberze, chyba trochę przesadzasz. Ale później pozwoliłam sobie płynąć tym dziwnym nurtem przez uniwersum, w którym ze swobodą mieszają się postaci realne z wyimaginowanymi. I w gruncie rzeczy całkiem dobrze się w ich towarzystwie bawiłam.

Co więc zadziało się w historii pod niewinnym tytułem „Uwolnienie Księżniczki”? Weber najprawdopodobniej wziął sobie w tej opowieści do serca radę Hitchcocka, że najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie ma tylko rosnąć. Tyle że tutaj w głowie kręci się nie od historii, która jest w gruncie rzeczy urocza i niewinna, ale od fuzji postaci, w jaką zabawił się autor.

Otóż na początku spotykamy znanego już z „Wnuczki” Kapitana Klossa i Ewcię – tytułową wnuczkę. Wiemy już, że Kloss na tytuł Dziadka Roku może nie zasłużył, ale w sytuacji wyższej potrzeby rehabilituje się i całkiem miło spędza czas z siedmiolatką. Nadal, w swoim stylu, jest nieco zrzędliwy, ale świat zdaje się go traktować pobłażliwie niczym Smerfa Marudę: pozrzędzi, posarka, ale przecież wszyscy wiedzą, że nie ma w tym prawdziwej złości i w gruncie rzeczy lubią seniora. Weber znów odziera nieco Klossa z majestatu, ale może po prostu dość wymownie pokazuje, że starość jest egalitarna i zupełnie nie zwraca uwagi na pagony.

Wracając jednak do zaskoczeń, które jakby obok historii serwuje nam autor, już na początku ten komiksowo-serialowy Kloss, choć tu oczywiście z bagażem doświadczeń, spotyka Szarlotę Pawel – notabene fantastycznie tutaj nakreśloną jako uroczą starszą panią z lekko drwiącym poczuciem humoru i świetnym podejście do najmłodszych.

A zatem wyimaginowana (chociaż mimo upływu lat wciąż mocno popkulturowa postać) dawnego agenta J-23 spotyka się właśnie w parku z autorką komiksów, ot tak, jak gdyby nigdy nic. Weber skutecznie miesza światy tylko po to, by za chwilę wprowadzić do historii niezapomnianego bohatera komiksów Szarloty Pawel: Kleksa. To Kleks wciąga małą Ewę w prawdziwy wir przygody – i teraz uwaga: razem wchodzą do komiksu autorstwa Szarloty. Tak, mamy komiks w komiksie, incepcja na całego. W tym komiksie Kleks i Ewcia mają ogrom wrażeń, a my dostajemy kolejne doskonale znane postaci: Jonkę i Jonka.

Na tym nie koniec szaleństwa, bowiem u schyłku historii spotykamy Tytusa (sic! Tego samego, którego Weber wykorzystał w historii – trybucie „Tytus nauczycielem„)! Tak, tego samego Tytusa, którego znamy z opowieści Papcia Chmiela. To był moment, w którym mój mózg przestał walczyć i pomyślałam sobie: OK, Weberze, dawaj, co tam jeszcze masz, wytrzymam!

Weber jednak wybrnął z tego natłoku komiksowych celebrytów całkiem zgrabnie: Kleks pociesza Tytusa, który właśnie symbolicznie pożegnał swojego twórcę, a za chwilę samemu przychodzi mu żegnać się ze „swoją” Szarlotą Pawel. Ta z kolei, widząc szybko zadzierzgniętą przyjaźń Kleksa z Ewcią, już wie, że może zostawić swojego niebieskiego przyjaciela bez strachu, bo jest w dobrych rękach. Wzruszające jest to podejście autora, w którym to nie czytelnicy, a postaci żegnają swoich „ojców” i „matki”. Wszak to oni są im najbliżsi, wyszli wprost z ich wyobraźni.
Tym razem Weber stworzył naprawdę pokręcone komiksowe uniwersum. Sama historia, przedstawiona w komiksie, jest dość błaha i tak naprawdę stanowi jedynie tło do pomieszania światów, w której postaci i autorzy mają szansę na równych prawach, bo równie w pokrętni sposób ożywieni, powiedzieć sobie „Żegnaj, przyjacielu!”. (mak)

KONTAKT

napiszdo@karolweber.com

Komiks na zamówienie - oferta

  • Facebook

Poznaj mnie

O mnie

Prasa

Scenarzysta komiksowy

Moje publikacje

Blog

Informacje prawne

Polityka prywatności

Polityka cookies